Pieniążkowie herbu Odrowąż

Żychliński Teodor, Złota księga szlachty polskiej, Poznań, 31 t., 1879-1908, wydanie z 1894 r. (w tomie 16)

Że szczep Odrowążów do najstarszych w Polsce się zalicza i w wieki zapiastowskie sięga, pisaliśmy już w Roczniku IV pod Odrowążami Wysockimi. Z nich to pochodzili: Święty Jacek, Błogosławieni Czesław i Bronisława, Patronowie Korony Polskiej; Jan ze Sprawy, Arcybiskup gnieźnieński, Prymas, Jan ze Sprawy, Arcybiskup lwowski, kilku biskupów i ministrów, Jakób z Dębna i Szczekocin, kasztelan krakowski i kanclerz w. koronny, liczny szereg wojewodów i kasztelanów. Pisali się hrabiami na Końskich, dalej na Sprawie, Białaczowie, Prandocinie, Szczekocinach, Dembnie, Szydłowcu, Chlewiskach, Górze, później na Kruźlowy, i Skrzydlnie, na Iwanowicach, Witowicach i Pogwizdowie, i na wielu innych dobrach.
Ostatnia Księżniczka Mazowiecka Anna była małżonką Andrzeja Odrowąża, wojewody ruskiego, prócz tego łączyli się Odrowążowie z najznakomitszymi w Rzeczypospolitej domami i stąd do najpierwszych magnackich zaliczali się rodów.
Jedną z świetniejszych gałęzi tego szeroko rozrodzonego Odrowążów domu są niewątpliwie Pieniążkowie, wspólnej dzielnicy z wygasłym już w wieku XVI-tym rozgłośnym senatorskim rodem Szydłowieckich. „Był Pieniążek Szydłowiecki” – pisze Paprocki w „Herbach Rycerstwa Polskiego”, – „który się w drobnych pieniążkach, ut tabulatur, rad kochał, albo raczej, że był bardzo w skarb bogaty. A tego wspomina list klasztoru sędomierskiego Andrzejem kasztelanem sędomirskim, który był przy konfirmacyi praw i wolności jego w r. 1362. Tam między wielą inszych, którzy potem byli, pomienił go temi słowy: ”Praesentibus etc. Andrea Obulo de Szydłowiec haerede in Gory, Castellano Sandomieriensi etc.” – Taki jest zatem początek przydomku „Pieniążek”, który z czasem potomkowie Andrzeja z Szydłowca Odrowąża przybrali za nazwisko rodowe.
Nie możemy się tutaj kusić o napisanie dokładnego rodowodu Pieniążków, bo na to potrzebowalibyśmy mieć summaryusze z akt Archiwum Głównego w Warszawie, z akt Sandeckich, Sanockich, Przemyskich i Lwowskich, wszędzie bowiem w tych ziemiach posiadali Pieniążkowie nadane starostwa i inne dygnitorstwa, my zaś posiadamy tylko summaryusz z akt Krakowskich, sporządzony przez nestora poskich archiwaryuszy, p. Bogdana Łuszczyńskiego; wszakże na mocy tego sumiennego summaryusza podany wywód kwitnącej gałęzi tego Domu, piszącej się na Kruźlowy i wygasłej na Iwanowicach i Witowicach, którą Niesiecki mylnie podciągnął pod herb Jelita, z tej bowiem właśnie gałęzi pochodził Jan Chryzostom Pieniążek, wojewoda sieradzki, który notorycznie Odrowążem się pieczętował i wszędzie pod Odrowążem jest wymieniany. Nie mogliśmy jednakże genealogicznego związku obu tych gałęzi udowodnić, choć niewątpliwie z jednego pochodzą gniazda. Nie mniej zbywa nam na szczegółach o odnogach Odrowążów Pieniążków, osiadłych w Królestwie Polskiem w Łomżyńskiem, Lubelskiem i Siedleckiem.
 
Rozpoczynamy od gałęzi wygasłej po mieczu, czyli wojewódzkiej.
 
Wygasła gałąź wojewódzka na Iwanowicach i Witowicach.
Protoplastą tej gałęzi jest:
Mikołaj Pieniążek pisany w aktach „Penanzek”, lub „Penanschek”, dziedzic Węchadłowa (1383-1419), który z żoną Heleną i córką Anną (Hanką), wydaną później za Baldwina Ramułta herbu własnego m, w r.1383 zapisał wieś Stryszawę klasztorowi Mogilskiemu. W jakim stosunku pokrewieństwa był ów Mikołaj z wspomnianym wyżej Andrzejem, kasztelanem sandomierskim, przekonany niżej, niepodobna było dociec, wszakże zdaje się być niewątpliwem, że pochodził od rodzonego brata kasztelana, o czem i wspólność imion członków obu gałęzi świadczy wymownie. Mikołaja Pieniążka na Węchadłowie wymieniają Helcel (t.II), Kodeks Rzyszczewskiego (T.I), i Kodeks Mogilski p.99.
 
Pozostawił prócz córki dwóch synów:
Piotra, pisanego w aktach „Pyenyąsko”, w r.,1391 dziedzica Marcinkowic, Pogwizdowa i Topoli; niewiadomo, czy to o nim wspomina Niesiecki, że był „zabity na wojnie wołoskiej”;
Jakóba z Góry Pieniążek (II pok.) pisany w aktach „Pyenaschek” albo „Pienyązek”, starosta i podkomorzy krakowski (1449), o którym Paprocki pisze, że go „wspomina list klasztoru mogilskiego” jako „Obulus de Gori pincerna cracoviensis et capitaneus exorstinensis.” Miał on za żonę Dorotę, a z niej córkę Annę za Stanisławem Marcinkowskim herbu Topór, oraz trzech synów: Jana, Piotra i Mikołaja. – Z tych Jan, zmarły młodo 1449 r., nie miał z Jadwigi Trzebińskiej herbu Szreniawa potomstwa; po Piotrze (III pok.), dziedzicu Marcinkowic, Pogwizdowa i Topoli, zmarłym 1456 roku, pozostało z żony Elżbiety trzech synów (IV pok.): 1. Mikołaj 1481 r., po którym syn (V pok.) Jerzy na Pogwizdowie. Wg. Niesieckiego pozostawił Jerzy synów: Jakóba, Krzysztofa i Jana (VI pok.), piszących się także z Pogwizdowa, 2. Jan, dziedzic Iwanowic 1481 r., po którym z żony Anny pozostał syn Mikołaj (V pok.), wreszcie: 3. Andrzej, podczaszy krakowski i starosta muszyński –Trzeci z synów Jakóba: Mikołaj (III pok.) podkomorzy i wielkorządca krakowski i starosta generalny krakowski i biecki, dziedzic dóbr Witowic, Iwanowic i Wysocic, który w r.1458 z Witowic zapisał dziesięcinę wytyczną klasztorowi miechowskiemu, wszelako na kościoły krakowskie nie był łaskawym, wszedł w związki małżeńskie z Zofią Potulicką herbu Grzymała, kasztelanką międzyrzecką, córką Stanisława, pana na Pniewach i Złotowie, z Jadwigi z Bnina Bnińskiej.
Umarł w r.1515, wyzuty poprzednio z wszystkich swoich godności. Pozostawił córkę Annę i trzech synów (IV pok.): Stanisława, Jakóba i Jana, o którym X. Korytkowski takie podaje szczegóły: X. Jan z Witowic Pieniążek, „archidyakon gnieźnieński i krakowski smutnej pamięci, który hańbą i sromotą okrył nie tylko kapituły, których był członkiem i całe duchowieństwo polskie, ale rodzinę swoją wraz z całym stanem rycerskim w Rzeczypospolitej, był synem podobnego sobie usposobienia ojca, którego imię krwawemi głoskami w dziejach kościoła polskiego, a szczególniej krakowskiego jest zapisane za panowania Kaźmierza Jagielończyka.
Za staraniem i wpływem ojca, będącego w wielkich względach u króla, syn popchnięty bez najmniejszego powołania do stanu duchownego, w młodym wieku wysokich w kościele polskim dostąpił zaszczytów. Na dniu bowiem 28 marca 1461 r. Na mocy „gratiae expectativae” Stolicy Apostolskiej instalował się na prałata kantora gnieźnieńskiego po śmierci Jana Brzostowskiego.
Do tej prałatury wystąpiło równocześnie pięciu innych kandydatów, opatrzonych w prowizyje apostolskie: Jan z Wrześni Wrzesiński, Wojciech z Książa, Piotr z Bnina, Stanisław Wilczyński i Mikołaj Czepiel, których kapituła metropolitarna tegoż dnia installowała. Pieniążek poparty przez Arcybiskupa Sprowskiego, utrzymywał się przy kantoryi, do której praw i dochodów dnia 6 kwietnia został przypuszczony. W tymże roku bawił w Rzymie, czy to na studyach, czy też na jakiem poselstwie, albowiem tam w dniu 3 listopada podpisał jako świadek dokument w sprawie Akademii Krakowskiej. Być może, że się wybrał do miasta świętego w sprawie swej prałatury gnieźnieńskiej, o którą spór toczył z przeciwnikami. Był już natenczas dziekanem łęczyckim i kanonikiem krakowskim, a w r.1464 archidiakonem gnieźnieńskim. W ostatniej godności składał przysięgę kapitule gnieźnieńskiej dnia 19 kwietnia tegoż roku. W tymże roku po nastąpionym wyborze Jana Gruszczyńskiego, biskupa krakowskiego, na arcybiskupstwo gnieźnieńskie, wysłany został do kapituły metropolitarnej z kilku innymi jej członkami do bawiących podówczas w Brześciu Litewskim króla Kaźmierza i elekta, aby ich o wypadku wyboru zawiadomić i ostatniego na osieroconą stolicę arcybiskupią zaprosić.
Jako archidiakon występuje na trzech przywilejach tegoż arcybiskupa, wydanych w roku 1465. W r.1464 wydzierżawił wszystkie swe dochody archidiakoni gnieźnieńskiej krewnemu swemu, Janowi Pieniążkowi, mistrzowi dekretów, kanonikowi metropolitalnemu, na rok jeden.
W r. 1466 w samą uroczystość SS. Trzech Króli popełnioną została w Łączeszczycach na Mazowszu niesłychana zbrodnia, która całą Polskę zgrozą napełniła. Tam bowiem zbrodniarze napadłszy w nocy na dom Jakóba Boglewskiego, rycerza znakomitego herbu Koźlerogi, zamordowali go w łóżku w obecności żony, Doroty, córki Jana Rogali z Suchocina (Węgrzynowskiego), niegdyś wojewody mazowieckiego porąbawszy go szablami i siekierami w kawały tak, iż nazajutrz twarzy jego i postaci nie było można rozpoznać. Sprawczynią tego straszliwego morderstwa była właśnie żona zabitego, którą on wielce miłował, i chociaż z wielu stron przestrzegany był o jej zdradzie, niewierności i niegodziwości, nie dawał temu bynajmniej wiary. Wykonawcą zaś tej zbrodni był Jan Pieniążek, z którym Dorota Boglewska w występnych żyła stosunkach i dlatego pragnęła z drogi usunąć męża, który im stawał na przeszkodzie. Pieniążek użył do pomocy przy tem zabójstwie Jakóba, Adama Jaszczułtowskiego, pisarza i domownika Boglewskiego i dwóch sług swoich: Plichtę i Komaskiego.
Brat zamordowanego, Mikołaj Boglewski, wojewoda mazowiecki, przybywszy na miejsce zbrodni z licznym orszakiem okolicznej szlachty, która zbiegła się na odgłos tego niesłychanego wypadku, kazał pojmać Dorotę i jej powiernicę, która wszystko zaraz wydała, oraz Jakóba pisarza, który pierwszy panu swemu siekierą głowę był rozpłatał. Przy Dorocie znaleziono listy własnoręczne Pieniążka do niej pisane, w których cały plan zbrodni był ułożony. Ten po dokonaniu zabójstwa wyjechał z Plichtą i Komaskim na koniach aż do Łęczycy, ale wysłana za nimi pogoń pochwyciła ich tamże i pod sąd oddała. Za wstawieniem się oo. Bernardynów warszawskich Mikołaj Boglewski pozwolił ujść z pod straży bratowej swej Dorocie, która na zakopanie żywcem skazaną być miała. Jakóba zaś pisarza, po wytarganiu mu wnętrzności ćwiartowano.
Na zwołanym wkrótce potem na dzień 20 stycznia tegoż roku synodzie prowincyonalnym w Łęczycy, stanął Sędziwój z Łąszenic, wojewoda sieradzki i wytoczył publicznie sprawę naprzeciw Pieniążkowi o morderstwo Jakóba Boglewskiego w imieniu brata jego Mikołaja i całej rodziny, przedłożywszy własne listy zbrodniarza, z których wina jego najwidoczniej się okazywała. Wielu z zgromadzonych Biskupów i Prałatów, słysząc to straszne oskarżenie, w głos się rozpłakało.
Zgodną całego zgromadzenia uchwałą postanowiono, aby morderca oddany był przed sąd arcybiskupa, który po dokładnem zbadaniu dowodów miał winowajcę odsądzić od wszelkich godności i beneficyów kościelnych, i dla czynienia pokuty na wieczne skazać więzienie. Wieść o straszliwej zbrodni Pieniążka zgrozą przejęła członków kapituły metropolitalnej, którzy pragnąc jak najrychlej wyrzucić z grona swego zbrodniarza, spowodowali arcybiskupa Gruszczyńskiego do złożenia na niego sądu, skonstatowania winy i wyrzeczenia wyroku prywacyi, co już w samym początku 1466 roku nastąpić musiało, albowiem na dniu 22 kwietnia t.r. installował się na mocy prowizyi apostolskiej w miejsce prywowanego mordercy na archidyakonię gnieźnieńską Andrzej Oporowski, kantor kujawski, obojga prawa doktor, później biskup kujawski. Wobec tak jawnej zbrodni Pieniążka i wyroku na niego zapadłego znalazł się w kapitule członek, który się ująl za nim i naprzeciw installacyi Oporowskiego protestował, stawająć w obronie prawa Pieniążka do archidyakoni. Był nim kanonik Jan z Księża, który zawiszcząc Oporowskiemu promocyi i obstawając za pretensyami brata swego do Pieniążka, śmiał się za nim ujmować. Mimo uchwałę synodalną i ogólne oburzenie w kraju, arcybiskup Gruszczyński, przestając na prywacyi, nie kwapił się pojmaniem mordercy i osadzeniem go na wieczną pokutę, wskutek czego udało mu się za pomocą krewnych i przyjaciół ujść z więzienia i błąkać się bezkarnie po kraju. Tą pobłażliwością oburzony Mikołaj Boglewski, widział się spowodowanym wytoczyć sprawę na Sejmie do Piotrkowa na dzień 14 marca 1466 r. Zwołanym. W obecności ojca mordercy Mikołaja Pieniążka, który w czasie całego toku sprawy we łzach się rozpływał, opowiedział zgromadzonym Stanom przebieg całej zbrodni z wszelkimi szczegółami i dowodami, domagając się sprawiedliwości za krew brata tak okrutnie przelaną. Zebrane Stany, na których ta scena niesłychane zrobiła wrażenie, uchwaliły jednomyślnie, ażeby Jan Pieniążek pochwycony przez starostów, wydany był Arcybiskupowi gnieźnieńskiemu dla wymierzenia na niego zasłużonej kary i osadzenia go w wiecznym więzieniu na pokutę, tak samo i Dorota Boglewska, wiarołomna zabójczyni, mimo udarowania ją przez brata zamordowanego męża wolnością, aby wraz z spólniczką zbrodni oddaną była sądom i odpowiednio ukaraną. Ta dowiedziawszy się o zapadłej na sejmie uchwale, zbiegła do Prus, do obozu nieprzyjacielskiego i w Działdowie oddała się pod opiekę jakiegoś Mężyka, Czecha.
Jan Pieniążek zaś, przestrzeżony przez swych krewnych ukrywał się przed ręką sprawiedliwości, będąc już naówczas przez Stolicę Apostolską prywowany z wszelkich godności i beneficyów kościelnych.